Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 65
Pokaż wszystkie komentarzePo pierwsze: jeżdżąc w ten sposób łamiesz prawo (długie światła i wydech "domowej roboty") Po drugie: jeżdżąc w ten sposób potwierdzasz i utrwalasz stereotyp motocyklisty debila (hałasowanie na pół dzielnicy i oślepianie wszystkich wokoło jest tak samo debilne jak pryszcze na szlifierkach jeżdżący z prędkości 200km/h) Po trzecie: w tej konkretnej sprawie, fakt, że jechałeś na motocyklu nie ma najmniejszego znaczenia. Historia doskonale obrazuje patologie jaka panuje w polskim wymiarze sprawiedliwości (i nie tylko tam). Polska jest takim krajem, gdzie są równi i równiejsi. Marne to pocieszenie, ale z pewnością nie jesteś pierwszym i nie ostatnim który w ten sposób został potraktowany przez polski wymiar sprawiedliwości. Po czwarte: równolegle do toczącego się postępowania załóż sprawę cywilną. Zainteresuj też tym bardziej poczytne media, może nawet TV. Po piąte: jeżeli sprawą zainteresują się media, dla własnego dobra nie wspominaj o tych światłach, wydechu i nie wiem co tam jeszcze "udoskonaliłeś". Większość czytelników/widzów właśnie na to zwróci uwagę w pierwszej kolejności i już na starcie zostaniesz "motocyklistą debilem" który ma się ponad prawem i który uważa, że jest lepszych od innych. Uwierz, że taka jazda i łamanie prawa nie jest niczym logicznym uzasadnione i bronienie się w ten dziwny sposób przysporzy Ci więcej wrogów niż przyjaciół. Zrozumieją Cię tylko inni "motocykliści debile" którzy jeżdżą w taki sam lub podobny sposób, dla reszty będziesz człowiekiem, który sam sobie jest winny.
OdpowiedzNo i tak wydaje mi sie ze stereotyp "motocyklisty debila" bedzie dlugo w naszym kraju pokutowal .... Nie mam zamiaru niczego udowadniac i pisac ze tak nie jest, ale wytykanie mi non stop jazdy na dlugich i pusty wydech ( nota bene nie domowej roboty ale akcesoryjny dedykowany do tego motocykka. tak samo jak sa glosne wydechy do szlifierek ). I wlasnie fakt ze jechalem na motocyklu ma bardzo duze znaczenie gdyz jadac autem bylaby tylko lekka stluczka i to wszyatko. W swoim zyciu mialem juz 3 ciezkie wypadki samochodowe nie z mojej winy bo tez wjechano we mnie a jakbym jechal motocyklem to tez bylbym ciezko polamany. Dlatego tak wazny jest fakt ze byl to wypadek motocykla z autem. Dalsze czesi wypowiedzi sa w porzadku i nie musze sie do nich odnosic :-)
OdpowiedzA nie masz wrażenia, że do tego stereotypu przyłożyłeś rękę? Tobie się wydaje, że jesteś cool, bo jak sam wielokrotnie zaznaczałeś jesteś widziany i słyszany z daleka. Tylko do Ciebie nie dociera to, że nie każdy chce Cię widzieć i słyszeć. Ludzie wychodzą na spacer, uchylą okno, chcą mieć chwilę spokoju a na drodze wiadomo... Zresztą mniejsza z tym. Zwróć uwagę na jedną rzecz. Strona na której trwa dyskusja to strona ściśle tematyczna na której ponad 90% wypowiadających się to ludzie którzy mieli, mają lub chcą mieć motocykl... a pomimo tego zostałeś dość ostro "zjechany" za te swoje światła i wydechy. Wyobrażasz sobie co będzie jak zapuścisz taki sam temat na stronie nie związanej z motocyklami? Nikt na Tobie suchej nitki nie zostawi a na wypadek zwróci uwagę co dziesiąty! Nie jest tajemnicą, że w tym kraju motocykliści nie mają zbyt dobrej prasy i warto brać to pod uwagę przy opisywaniu sprawy. Odnosząc się do kwestii samochód vs motocykl uważam, że nie masz racji. W sprawie którą opisałeś nie jest istotny sam wypadek, bo takich wypadków były tysiące i tysiące jeszcze będą. Poszkodowanymi byli motocykliści, rowerzyści, piesi i kierowcy samochodów, na nikim to nie robi wrażenia, bo niestety temat spowszedniał. Istotą sprawy jest aspekt prawny całego zdarzenia, a taki obrót spraw mógł mieć miejsce bez względu na to czy jechałbyś samochodem, motocyklem czy szedł na piechotę.
Odpowiedzmajkel, twój prawnik nie ma łatwego zadania, oj nie ma. Przecież ty sam się wystawiasz na odstrzał. Pisanie, że miałeś trzy ciężkie wypadki (ok, nie ze swojej winy... może) daje argument drugiej stronie, że zdecydowanie nie zachowujesz zasady ograniczonego zachowania. Nieważne ile km przejechałeś, ważna jest tutaj ilość wypadków. Może jest coś nie teges z twoją umiejętnością oceny sytuacji na drodze albo z instynktem samozachowawczym (ja pewnie już po drugim ciężkim zmieniłbym pracę jeśli związana z kierowaniem, więc może chcesz się zabić?). Piszę ci tylko to co może powiedzieć prawnik drugiej strony. A tak po ludzku to zastanów się nad tym wszystkim, bo kolejny wypadek może być po prostu ostatni.
OdpowiedzA ilu tu z obecnych piszacych mialo wypadek czy stluczke ? Nie musza sie tu wypowiadac ani nie prowadze ankiety. Moj ojciec ma 83 lata nadal jezdzi i nie mial wypadku. Niby powinienen w genach to po nim oddziedziczyc, co ? Korzystasz z pojazdu to narazony jestes na kolizje i wypadki. Raczej to normalne i nie ma co pisac ze sobie stryczek zakladam na glowe. Zasada ograniczonego zaufania owszem,a le .... w takim rtazie nei wychodzmy z domu bo sasiad na korytarzu moze nam zaszkodzic lub wyjezdzajac z garazu mozemy miec dzwona .... Ot zwykly przypadek :-) Wiem o tym ze kolejny moze byc ostatni ale .... jaki mam na to wplyw ? Juz wiecej nic nie napisze bo zaraz Ty odpiszesz ze znowu sobie sam szkodze ;-) Chcesz pogadac to mailem lub osobiscie.
OdpowiedzNie wiem ilu, wiem jednak że to ty uczestniczysz w sprawie i ważne ile ty miałeś. Nie wiem czy dziedziczy się to bardziej przez geny czy raczej przez wychowanie. 83 lata? A kiedy ostatnie - rzetelne - badania lekarskie i choćby zgrubne refleksu? Wiem, że nie jeździ jako kierowca zawodowy, ale 83 lata to jednak 83 lata. Co ma zasada ograniczonego zaufania z ryzykiem wypadku? Bo chyba o tym piszesz... Przy okazji - czy ten ortopeda ma nazwisko na pięć liter kończące się na m?
OdpowiedzTak tylko wspomnialem o ojcu i tez uwazam ze nie powinien juz jezdzic ;-) A doktorek ma 10 liter w nazwisku. Pierwsza na K ostatnia na i .... Pracuje w KRC kilince farmaceutycznej :-)
OdpowiedzPatologia w policji czy w wymiarze sprawiedliwości jest mniej więcej taka jak wśród motocyklistów. Długie, głośny wydech, przedłużanie spraw, odmowa przyjęcia zgłoszenia kradzieży itp. to jedna grupa. Nie rozumiem jednak dlaczego uważasz, że wywieranie nacisku na niezależny sąd jest właściwe. Bo chyba temu ma służyć zainteresowanie dziennikarzy tą sprawą. Owszem, może napiszą artykuł, może nakręcą krótką relację. Wiesz dlaczego to zrobią? Żeby zwiększyć oglądalność swojego programu lub sprzedaż tytułu dla którego pracują. Za dwa dni jak się ich zapytasz co w sprawie powiedzą, że obecnie zajmują się mleczarnią albo eksmisją. Jednak przez te parę dni sędzia rozpatrujący sprawę będzie pod naciskiem społeczno-medialnym, a to nie ułatwia niezawisłej oceny i sprawiedliwość wyroku. A o sprawiedliwy wyrok właśnie w tym wszystkim chodzi, choćby sprawiedliwy oznaczało nie po myśli majkela.
OdpowiedzJuż pierwsze Twoje zdanie jest dziwne. Wśród motocyklistów jest patologia i to nie ulega wątpliwości. Kto jest od tępienia tej patologii? Ano właśnie owa policja i wymiar sprawiedliwości. Skoro jednak w policji i wymiarze sprawiedliwości jest patologia to kto, jak nie dziennikarze mają tą patologie tropić i nagłaśniać? Wiem, że dla dziennikarzy będzie to jedna z wielu spraw, głośno o tym będzie dzień lub dwa, ale o takich rzeczach mówić trzeba! Zapewniam Cię, że wymiar sprawiedliwości sam się nie uleczy i wszelkie przekręty, machlojki czy łapówki powinny być nagłaśniane!
OdpowiedzJasne, dziennikarze zbawcami narodu. Nie mam wiele przeciw temu co piszą dziennikarze, bo lud potrzebuje igrzysk i to walka z wiatrakami. Jednak gdy boli mnie ząb to idę do dentysty a nie wpadam na pomysł, by zwrócić się o pomoc do dziennikarza. Tutaj też zostawmy sprawę fachowcom. Czytuję artykuły dziennikarzy i zdumiewa mnie jak można pisać z tak wielką nieznajomością tematu i jednocześnie ferowaniem wyroków. Ale lud prosty to czyta i opowiada potem historie o potwornym doktorze G. albo inny pitaval.
OdpowiedzAkurat w tym przypadku jak i wielu innych artykuly pisza nie dziennikarze tylko prywatne osoby a portale zamieszczaja ich "wypociny" i podpisuja pelnym imieniem i nazwiskiem autora a nie jako radakcja. Maja do tego prawo i jak sa zainteresopwane jakims opisem to zamieszczaja go na swojej stronie. A wracajac do internetu i leczenie, nie wiesz chyba jak wiele osob zamiast pojsc do lekarza otwiera wujka gogla i wpisuje symtomy i czytaj jak to leczyc ;-)
OdpowiedzZostawmy sprawę fachowcom czyli komu? Bo jeżeli w polskim wymiarze sprawiedliwości przyjęło się, że policjant/prokurator/sędzia jest nietykalny, to jakiemu "fachowcowi" chcesz się poskarżyć? Bo chyba nie sądzisz, że sprawiedliwość znajdziesz w niesprawiedliwym sądzie? A w Polsce sporo było przypadków, że nikt nie mógł zrobić porządku z pijanym sędziom czy prokuratorem, z policjantem który znęcał się nad rodziną, bo wiadomo, kolega na kolegę...? I o dziwo dopiero kiedy dziennikarze interesowali się sprawą sytuacja normalniała. Zdaję sobie sprawę, że większość artykułów czy reportaży jest tendencyjna, prosta, robiona po najmniejszej linii oporu. Zdaję sobie sprawę, że jest to robione dla publiki i dla kasy a nie dla wyższych celów. Ale co z tego? Innej metody nie ma a na organy administracji publicznej nic nie działa bardziej trzeźwiąco niż właśnie dziennikarze. Nie bez powodu w demokratycznych państwach prasę nazywa się czwarta władzą. PS Jeżeli chodzi o pana G. to o ile mnie pamięć nie dziwi sprawę nakręcił i rozdmuchał pewien znany polityk.
OdpowiedzW polskim wymiarze sprawiedliwości przyjęto zasadę immunitetu sędziów i prokuratorów, ale przecież już nie policjantów. Chyba to pojęcie miałeś na myśli pisząc "nietykalność". News dziennikarski praktycznie nie ma znaczenia właśnie w podawanym przez ciebie przykładzie administracji. Dlatego, bo administracja działa według procedur i dziennikarz bardzo rzadko ma kompetencję do nadania biegu sprawie. Jednocześnie administracja podlega kontroli, zarówno wewnętrznej jak i zewnętrznej. W Polsce, jak w większości krajów europejskich, jest system trójwładzy, nawet jest to zapisane w art. 10 Konstytucji. Jest sporo chętnych do rządzenia (dziennikarze, duchowni, artyści) i mydlą oczy ludowi prostemu, że coś mogą, i plebs w to wierzy i, co najistotniejsze, za to płaci. W sprawie pana G. to dziennikarze z równym entuzjazmem towarzyszyli konferencjom dotyczącym aresztowania jak i atakom na osoby, które przyczyniły się do tej całej afery. Bo news to news. A rzeczywiste akcje dokonują w tej sprawie prawnicy i biegli, nie dziennikarze.
Odpowiedz